piątek, 16 września 2011

Kaczka dziwaczka - nie! Królik w ziołach

Dzięki uprzejmości Aldony, piekę królika. Nie jadłem go od co najmniej kilku miesięcy. Pierwszy raz robiłem go sam. No i nigdy więcej nie wezmę królika w całości. Pamiętajcie, zawsze jak macie możliwość kupujcie królika rozparcelowanego. A jak już w całości to trzeba mieć ostry nóż i zdolności manualne. Kilka godzin później... jak już mamy królika w kawałkach... czas przygotować dodatki do niego. Zrobiłem go oczywiście według swojego sposobu, modyfikując przepis mojej mamy. Królika moczyłem najpierw kilka godzin w kwaśnej śmietanie z dodatkiem 3 łyżek octu, lub można dodać kawałki świeżego ananasa, który posiada bromelaine- enzym powodujący, że mięso robi się miękkie. Po kilku godzinach wyciągam królika z mieszanki i płucze w wodzie. Do przyprawienia królika użyłem: pieprzu, soli, 7 ząbków czosnku, 10 ziaren jałowca, 4 liście laurowe. Mięso nacieramy przyprawami i zostawiamy na trochę w lodówce. Po jakimś czasie przekładamy do brytwanny, dodajemy kawałki warzyw:
- 3 marchwie pokrojone w plastry
- 2 pietruszki pokrojone w plastry
- kawałek selera
- 2 duże cebule
całość podlewamy winem czerwonym wytrawnym, dodajemy trochę sklarowanego masła i wkładamy do pieca. Po wcześniejszym użyciu ananasa do zmiękczenia mięsa, pieczemy je 2 godziny. Moja mama zaleca 3, ale mi wystarczyły 2 i co jakiś czas podlewamy mięso czerwonym winem. Ludzie!! Cud, miód, benzyna. Nie chwaląc się... wyszło pyszne!