Święta, święta i po świętach...Z natłoku wszystkich zaległych obowiązków, zapomniałem przedświątecznie umieścić przepis na najlepsze pierniki mojej babci Anielki. Korzystając z tego, iż byłem w domu przez kilka dni w nienajlepszej formie na chorobowym, zamieszczę go dopiero teraz. Zapach i smak tych pierników przypomina mi dzieciństwo.
Wspólne wyduszanie pierników u babci w kuchni, moją siostrę z brudną twarzą od mąki... haha kiedy to było. Po upieczeniu pierników babcia zawsze liczyła je co do jednego ( albo tak tylko mówiła) i przestrzegała wszystkich, że zauważy jak zniknie chociaż jeden. Pierniki piekliśmy zawsze na początku grudnia i przez okres do świąt miały sobie leżakować i mięknąć. Z tego co pamiętam nie zważaliśmy na słowa babci i podkradaliśmy je z wielkiej kamionki w kuchni zza szafy. Ah miło tak sobie przypomnieć dzieciństwo.
Ciasto na pierniki można zarówno wykorzystać do upieczenia wielkiego piernika przekładanego powidłami śliwkowymi i kremem karpatkowym. Ciasto surowe może leżakować w chłodnym miejscu do kilku miesięcy. Jak wcześniej wspomniałem pierniki piekliśmy na początku grudnia a ciasto babcia robiła kilka miesięcy wcześniej. No mnie się jednak nie udało i tym razem robiliśmy je koło 10 grudnia. A więc podaje przepis na jedną porcję - około 300 pierniczków.
- 2 szklanki cukru
- pół paczki goździków
- pół paczki ziela angielskiego
- pół paczki cynamonu
- pół paczki pieprzy ziarnistego
- jedna główka gałki muszkatułowej
- 2 paczki przyprawy do pierników
- 1 szklanka miodu
- 2 łyżeczki sody oczyszczonej
- pół kostki smalcu
- 2 łyżeczki kakao
- 3 całe jaja
- orzechy, skórka pomarańczowa, rodzynki
- 1/3 szklanki mleka(może być kwaśne)
- 3/4 kg mąki - nawet do 1 kg
Tłuszcz i miód należy roztopić, najlepiej w brytfannie. Cukier należy roztopić na osobnej patelni. Sekret pierników tkwi w dobrze zrobionym karmelu. W momencie kiedy cukier będzie roztopiony i lekko zrumieniony, dolewamy ostrożnie, ale bardzo szybko pół szklanki wody gorącej i szybko mieszamy i przelewamy do roztopionego miodu i tłuszczu. Następnie dodajemy wszystkie zmielone przyprawy, kakao, natron -sodę rozpuszczoną w pół szklanki mleka, jaja oraz mąkę i wygniatamy jak ciasto na makaron. Tak przygotowane ciasto posypujemy mąką i możemy schować na strych na leżakowanie koło miesiąca. Ja chwile później już wyduszałem pierniki. Ciasto wałkujemy na około 0,3-0,4 cm, wyduszamy i pieczemy w 180 stopniach Celsjusza około 8 minut. Do lukrowania oczywiście używałem lukru przyrządzonego z białka oraz cukru pudru wraz z dodatkami - sokiem z buraków, kakao, sok z szpinaku.
Pyyyyyyycha są. Dostałam w prezencie! zresztą ślicznie zapakowanym jak to zwykle w przypadku Maksa bywa. pobiły moje tegoroczne wypieki na łeb. przepis kradnę i od tej pory będę piekła tylko według niego.
OdpowiedzUsuńNo Maks wreszcie!!A już myślałam,że zaniechałeś wpisów na blogu a ja tak czekałam na kolejne przepisy. Fajne te pierniczki, no i ten przepis o którym opowiadałeś:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń